Obowiązujące od kwietnia zeszłego roku regulacje unijne dotyczące zakazu wykorzystywania oleju kreozotowego do impregnacji drewna, w tym słupów drewnianych konstrukcji nośnych chmielników, ze względu na to, że zawiera on szkodliwe dla środowiska i zdrowia WWA, diametralnie zmieniły reguły gry na europejskim i światowym rynku chmielu. Największy producent chmielu, czyli Niemcy, w ostatnim czasie intensywnie reorganizuje swoje chmielniki … Obowiązujące od kwietnia zeszłego roku regulacje unijne dotyczące zakazu wykorzystywania oleju kreozotowego do impregnacji drewna, w tym słupów drewnianych konstrukcji nośnych chmielników, ze względu na to, że zawiera on szkodliwe dla środowiska i zdrowia WWA, diametralnie zmieniły reguły gry na europejskim i światowym rynku chmielu. Największy producent chmielu, czyli Niemcy, w ostatnim czasie intensywnie reorganizuje swoje chmielniki, aby dostosować je jak najszybciej do nowych przepisów. Polski chmiel znalazł się na rozdrożu. Jak oceniają specjaliści: jeśli nie dostosujemy się do nowych reguł gry, nie pomoże nam konkurowanie wyłącznie ceną.
Polska to światowa (6 miejsce na świecie) i europejska (4 miejsce w Europie) potęga chmielarska, z uprawami na obszarze ponad 2 tys. ha. Polskie uprawy chmielu mają swój niepowtarzalny charakter ze względu na warunki klimatyczne i terenowe, a produkowany u nas chmiel jest wysoko ceniony. Nasze plantacje prowadzone są w sposób tradycyjny, co dla jednych jest oznaką braku postępu w tym obszarze rolnictwa, a dla innych mocnym atutem ekologicznym, gwarancją zrównoważonego dla środowiska rozwoju i mniejszego zastosowania środków ochrony roślin, pestycydów etc. w porównaniu z naszymi europejskimi sąsiadami.
Niestety wraz z wprowadzaniem nowych przepisów zaostrzających normy czystości upraw i wymuszających na plantatorach zmiany w chmielnikach, a co za tym idzie – nowe inwestycje, cena polskiego chmielu na rynkach zagranicznych spada. Dochodzi do sytuacji, w której plantatorzy zmuszeni są konkurować wyłącznie ceną, a nie jakością.
– Atutem naszych upraw przez całe lata był wysokiej jakości chmiel w konkurencyjnej cenie, a z nowych przepisów unijnych wynika, że chmielniki w Europie wymagają gruntownej modernizacji poprzez eliminację słupów impregnowanych kreozotem na rzecz konstrukcji nieszkodzących środowisku. Pamiętać również należy o remediacji lub bioremediacji gruntów, żeby usunąć zakumulowane WWA z gleby. Co ważne, jest to możliwe bez wyłączania plantacji z eksploatacji – dodaje Zbigniew Szkopek.
Jak oceniają fachowcy, rolników po prostu nie stać na takie inwestycje, zwłaszcza w sytuacji konkurowania ceną. Potrzebna jest interwencja państwa. Sytuacja może jednak się zmienić. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz różne instytucje regulujące rynek upraw analizują możliwości systemowego wspomagania restrukturyzacji polskiego chmielarstwa. Z jednej strony to kwestia naszej dumy narodowej, z drugiej prawie tysiąca plantatorów uprawiających chmiel czasami od kilku pokoleń.
Co robią ze swoimi chmielnikami Niemcy?
Nasi zachodni sąsiedzi, którzy – przypomnijmy – są europejskim liderem w produkcji chmielu, w ostatnim czasie intensywnie wymieniają drewniane słupy na ciężkie konstrukcje betonowe. Według polskich specjalistów to jednak nietrafiony pomysł.
– Konstrukcja chmielnika wymaga odpowiedniej wytrzymałości na obciążenia i sprężystości, żeby sprostać zarówno warunkom pogodowym, jak wiatr, deszcz, śnieg, grad etc., a także utrzymać ciężar samych roślin – mówi Zbigniew Siedlarczyk, prezes spółki Polski Eko Chmiel.
– Betonowe konstrukcje nie tylko są drogie i wymagają użycia na polach ciężkiego sprzętu do transportu i montażu słupów, ale także znacznie gorzej znoszą wszelkie wspomniane wyżej obciążenia. Na skutek erozji lub ze względu na duże siły, jakie oddziałują na konstrukcję chmielnika, zdarza się, że dochodzi do złamania takiego słupa. W przypadku ciężkich konstrukcji może dochodzić do tzw. efektu domina i zawalenia się całego chmielnika, odnotowano już takie przypadki. Beton faktycznie pozostaje obojętny na biologię uprawy chmielu, ale może stanowić realne zagrożenie dla osób pracujących na chmielniku – dodaje Zbigniew Siedlarczyk.
Niezależnie od przyjętego przez Niemców rozwiązania dostosowującego konstrukcje do obowiązującego prawa trzeba pamiętać, że skutecznie modernizują oni swoje chmielarstwo na rzecz czystej produkcji w środowisku wolnym od emisji WWA ze słupów impregnowanych kreozotem. Należy tu również wspomnieć o coraz bardziej restrykcyjnych przepisach odnoszących się do produkcji żywności i kontroli pod kątem zanieczyszczenia WWA. Być może nasi sąsiedzi myślą tu bardziej perspektywicznie i chcą uniknąć paraliżu na rynku chmielu ze względu na technologię uprawy w środowisku zanieczyszczonym przez WWA?
Ten zyska, kto będzie mógł wykazać, że jego chmiel spełnia wszelkie normy czystości oraz uprawiany jest w technologii przyjaznej dla środowiska. Dlatego nie możemy stać z boku i nic nie robić.